Komentarze: 0
Pachniało chyba jakimiś kwiatami,
było ciepło. Otaczały nas chmury chociaż nie było ziemi ani nieba.
Gęste kłęby ciepłej pary pełzały na wysokości naszych kolan. Było
dziwnie spokojnie, tak jakby nikt nie myślał o niczym ważnym.
Nie wiem ile nas było. Jak okiem sięgnąć wśród chmur siedziały grupki
trzech, czterech postaci. Wszyscy rozmawiali półgłosem. Głosy były
miękkie i spokojne. Nikt nie mówił ani nie śmiał się głośno.
Przytulaliśmy się, obejmowaliśmy, uśmiechaliśmy się do siebie. Nie wiem
czy to było szczęście bo nikt nie znał ani takiego pojęcia ani innego
stanu.
Wyglądaliśmy jak ludzie. Ani młodzi, ani starzy, wszyscy bardzo do
siebie podobni, o wzroście i figurze nastolatków. Twarze nie nosiły
jednak żadnych oznak czasu. Nasza skóra była bardzo gładka, bez
odrobiny włosów, na głowach też ich nie mieliśmy. I niebieska. Mieliśmy
niebieską skórę. I niebieskie oczy. Tylko białka oczu odcinały się od
tej niebieskości. Nie mieliśmy płci. Nie było wśród nas mężczyzn czy
kobiet. Nie mieliśmy też świadomości własnego ja - każdy był sobą a
jednocześnie wszystkimi innymi. Byliśmy jakby wieloma komórkami tego
samego organizmu.
W pewnym momencie zobaczyłam obok siebie postać jakiej jeszcze nigdy
nie widziałam. Biała, wysoka, miałam wrażenie że lekko świeci złotym
światłem. Chyba była piękna, chociaż nie wiedziałam co to "piękno".
Wtedy po raz pierwszy poczułam strach. Wiedziałam, że dotyczy to tylko
mnie. Nikt inny tego czegoś nie widział. Postać podeszła do mnie i
powiedziała dwa słowa: "Już czas". Rozejrzałam się dookoła. Wszyscy
nadal się uśmiechali. Tym razem wydało mi się, że jakoś głupkowato.
Wtedy nagle zdałam sobie sprawę, ze WIEM. Wiedziałam że zaraz będzie
boleć, że jestem, a raczej będę kobietą, że ten obok mnie to chłopiec,
mężczyzna. Chciałam krzyknąć, przerwać tę idiotyczną ciszę, podzielić
się swoją nową wiedzą. Nie zdążyłam. Pode mną rozwiały się chmury i
otworzył się czarny tunel. Wpadłam w niego i w tej najciemniejszej
ciemności leciałam z ogromną prędkością tak, że wszystko mnie bolało i
było mi niedobrze. Później był błysk światła, oślepił mnie.